W piątek 17 lutego 2017 roku odbyła się wycieczka do Lublina. Jej główne atrakcje to wizyta w telewizji i pobyt na lodowisku. W wyjeździe uczestniczyli uczniowie klas V - VI i ich wychowawcy.
Mieliśmy wyjechać o 7.00, ale większość uczestników czekała już od godziny 6.30. Kiedy przyjechałam, prawie wszystkie miejsca były już zajęte. Usiadłam blisko mojej klasy i czekałam na wyjazd.
Przez całą drogę śmialiśmy się i śpiewaliśmy, więc czas szybko nam minął i w okamgnieniu byliśmy już w pomieszczeniu TVP3 Lublin. Zwiedzanie zaczęliśmy od toalety. Po wyjściu z tego jakże ciekawego miejsca weszliśmy do sali, w której urządzenia były ustawione do nagrywania programu. Nasz przewodnik przedstawił się i opowiedział o studiu, w którym się znajdowaliśmy. Pokazał nam mikrofony i słuchawki oraz zaprowadził do miejsca, gdzie realizowane są dźwięki. Nasza grupa - jak to klasa szósta - musiała coś spsocić. Wszystko pięknie, puszczamy reklamę, komenda: "Start!", obraz włączony, lecz . . . ze złym dźwiękiem. Chwilowy hałas i zamieszanie, ale wszystko dobrze się skończyło. Po drodze do kolejnego pomieszczenia mijaliśmy różne wspaniałe miejsca lubelskiej telewizji.
W studiu, w którym się znajdowaliśmy, zachwyciła nas między innymi "peleryna niewidka", czyli blu box, dzięki której poznaliśmy następną tajemnicę telewizji. Pobawiliśmy się przez chwilę w uczestnika programu "Jeden z dziesięciu" i udaliśmy się do kolejnego studia, w którym nagrywa się "Panoramę Lubelską". Każdy miał szansę być prezenterem i kamerzystą. Kto wie, może było to zapowiedzią naszej przyszłości?
Po bardzo niezwykłej wizycie w telewizji pełni pozytywnych wrażeń przejechaliśmy na lodowisko. Szybko otrzymaliśmy "zegarki" do otwarcia szafek i wypożyczone łyżwy. Pomijając fakt, że zatrzasnęłam sobie kluczyk w szafce, to było genialnie! Na początku musieliśmy oswoić się z lodem i łyżwami, a potem jeździliśmy (nie licząc wszystkich wzlotów i bolesnych upadków) prawie jak zawodowcy.
Zmarznięci, poobijani, lecz uśmiechnięci pojechaliśmy do Galerii Olimp, gdzie szliśmy na wcześniej wybraną atrakcję. Wybrałam film zamiast wspinaczki i zdecydowanie nie żałuję! "Sing" był naprawdę super i polecam go każdemu. Seans tak mi się podobał, że nogi same rwały się do tańca. Szkoda tylko, że na schodach (Skończło się upadkiem do piosenki "I beliere I can fly".
W Mc'Donaldzie zjedliśmy posiłek i udaliśmy się na spotkanie z grupą wspinaczkową. Podzieliliśmy się wrażeniami, zjedliśmy lody, kupiliśmy sobie jakieś małe drobiazgi i poszliśmy do autokaru. Mimo ogromnego zmęczenia bardzo chcieliśmy, aby ten wyjazd trwał dłużej, ale wszystko kiedyś się kończy.
Będziemy wspominali tę wycieczkę jako jedną z najlepszych w tym roku.
Sprawozdanie przygotowała Gabriela Bancarzewska z kl. VIa